wtorek, 11 czerwca 2013

Łopata - Część druga "Praca"

Więc się wziąłem do roboty.
By przerzucić trochę tony.
Szybkim ruchem przesunąłem
zgranym ruchem odsunąłem.
Delikatnie podnosiłem,
bardzo ładnie ją stłamsiłem.
Ruchem szybkim - choć powolnym,
podnosiłem tak swawolnym.
By w pragnieniu końca bliskim.
Nie rozsypać nic przy niskim.
Przesunąłem ręką sobie.
to w tą i tamtą stronę.
Jakby człowiek coś szlifował.
Rozpędziłem się synchronem
wprawnym ruchem mojej ręki.
Aby przenieść ciężar lekki
w stronę okna od panienki.
Więc przyśpieszam i nie trafiam.
Rozsypuję węgiel. Ach tam.
Druga próba i już wszedłem
tą łopatą w otwór wielki.
I powtarzam te czynności,
aby zmniejszyć kopczyk wielki.
Gdy już czuje koniec szychty
już odżywam w nowe siły.
Bo się górka wyrównała
i już końca wysłuchała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz