środa, 27 marca 2013

Chwila nędzy


Piszę wiecznie niestarannie.
Mówię, niby niepoprawnie.
Robię błędy w mowie, piśmie.
Więc nie widzę siebie w "Piśmie".
Bywam głupi i nie wierny.
Ciągle bywam w mojej nędzy.

Tak, więc piszę nieudolnie.
Mówię zawsze choć bezgłośnie.
Dążę dalej do poprawy.
Ciągle czytam wielkie sprawy.
Trochę książek z obrazkami,
czasem wiersze z literami.
Bywam także w wielkim świecie,
pod teatrem w nikłym mieście.

Tak! Ostatnio znów czytałem.
Z tym Adamem - "mym" pisarzem.
Przybył do mnie, nie wiem czemu.
Podał księgę, lecz nie wiersze
i wszedł za mną do salonu.
Tu zasiadłszy koło stołu
otworzyłem tomik wreszcie.
"Pan Tadeusz" - widzę pisze.
Piękne, wielkie i masywne.
Cóż za zdobne to tomiszcze.
Gdy otwarłem, to zgłupiałem,
bo te strony były zgrzane.
A w tym pięknym wydrążeniu
pół litrówka stała w biegu.
Jam ją wyjął i zaglądam,
a tam jeszcze mała "Gorzka".

Już poszedłem po kieliszki,
lecz tu słyszę jakieś piski.
Bo ten stuka w grzbiet książeczki,
wiec zaglądam w bok okładki.
A tam napis dosyć gładki:
"Tu kieliszki się znalazły".
Tak więc patrze w te szpargały
I tam widzę dwa kryształy.
Bardzo trafne do powieści,
gdyż bez nóżki i okrągłe
kolebiące się pod kątem.

Tak czytaliśmy nie łatwo,
bo nam soku już zabrakło.
Każdy rozdział, wers po wersie
lałem śmiało i dość żwawo.
Po lekturze, która była
bardzo szybka - pamiętliwa.
I wiedziałem, że ta mała
była jako księga czwarta.
Mówię czwarta? Otóż trzecia.
Nie no, przecież. To ta była?
Już pamiętam, nie czytałem.
Tylko, ją już wysłuchałem.
Cóż to było za słuchanie.
Przecież wiem, że byłem w stanie.
Tylko w jakim? - tego nie wiem.

Wysłuchanie też, że księgi.
Tej namiętnej choć ostatniej.
Tej trzynastej - mało ważnej.
I tak teraz, przecież widzę,
że to pisał jakoś dziwnie.
Już wiem przecież, że to inny,
bo oryginał był dość dziwny.

Po czytaniu - wysłuchałem.
Po słuchaniu - odespałem.
Na dzień drugi już zgon miałem
i rodzicom wykład dałem.
Że - poezja bywa ciężka,
a tym bardziej w starej mowie.
Oraz, że sarmacka szlachta
lała tylko w swoje gardła.

Po tym wielkim epitecie
mówić na głos - przecież wiecie.
Gdy swą gębę już otwarłem,
to z żołądkiem już odpadłem.

Tak więc siedzę i notuję,
tego co tak skrycie czuję.
Coś z tą wódką jest nie tak!
Bo wciąż czuję wstrętny smak.

2 komentarze:

  1. Ciekawy Opis picia wódki , jednakże stwierdzam że twoje prace są dość męczące i troche nie skladne. Ale pisz jeśli Ci to pomaga. Ten akurat mi się podoba. w końcu nie jakieś smenty .

    OdpowiedzUsuń